poniedziałek, 29 lipca 2013

2. Give me a chance (DLMG)

Po pierwsze, trochę się boję, że nie napiszę tego, tak, jak bym chciała. Za mało wiedziałam na ten temat, a trudno mi się czegokolwiek doszukać, bo Google mi nawala, więc jak coś, to sorry, ale chciałam, żeby choć trochę to opowiadanie było oparte na faktach,  aczkolwiek postaram się wykonać, to co mi dane najlepiej. 
Po drugie, Jagoda, fajnie, że się dowiedziałam. Ale spoko, pisz, pisz.
Po trzecie, dziękuję za komentarze pod poprzednimi notkami. Wiele dla mnie znaczą. Jak znajdziecie jakieś błędy, to mówcie, przepraszam... Piszcie, to w przyszłości postaram się je wyeliminować.
Po czwarte, przepraszam za zanudzanie i nie załamcie się.
A i jeden eksperyment xd jeśli przeczytałaś/eś to to w komentarzu napisz "pomidor"
Przepraszam, ale taka mała weryfikacja, analiza i wszystko inne w moim wykonaniu.
A i jeszcze jedno przewiduję, że Don't Let Me Go będzie miało kontynuację, napiszcie co o tym sądzicie :) 
*  *  *
 Historia lubi się powtarzać, znowu siedzę zestresowany w kuchni. Woń kawy unosiła się w całym pomieszczeniu. Patrzyłem się tępo w punkt przede mną, to znaczy w zegar, którego wskazówki niemiłosiernie gnały na przód. Wiedziałem, że zaraz muszę wyjść z domu. Moje ciało lekko zadrgało. Bałem się. Znowu. Że mi się nie uda, że będą lepsi, a tym bardziej, że już zdążył mi się spodobać świat na scenie.
  Odetchnąłem, wziąłem torbę, pożegnałem się z mamą całusem w policzek, która jedynie wyszeptała " Dasz radę Kochanie" i wyszedłem z domu. Podwieźć miała mnie przyjaciółka mojej mamy, bo Anne dziś musiała zostać w biurze. W drodze do posiadłości Eleny podśpiewywałem sobie cicho wszystkie piosenki, które przychodziły mi na myśl.
- Harry, cudownie śpiewasz - powiedziała El i kąciki jej ust lekko podniosły się do góry - wsiadaj do samochodu.
  Dopiero teraz zorientowałem się, że właśnie doszedłem do jej ogródka. Odwzajemniłem uśmiech, podziękowałem i zapiąłem pasy.
- Ann mówiła, że pokazałeś klasę. Jak tam? Jak atmosfera?
   Chwilę się zastanowiłem.
- Atmosfera świetna, jest tam tak dużo utalentowanych osób, że głowa mała. A ja... Jestem zadowolony, choć w sumie mogło być lepiej.
- Ej, nie przejmuj się, że Walsh dał ci "no". Od samego Simona Cowella i Nicole Scherzinger dostałeś "yes". Lepiej być nie mogło, kotku. Jeszcze pokażesz temu Louis'owi, że tak na prawdę jest głuchy albo po prostu głupi. Mówię ci, dużo osiągniesz, dzieciaku.  Niebo się nie załamało, przeszedłeś dalej - skończyła swój wywód.
  Pokiwałem głową i mimowolnie przypomniałem sobie Mrs. Intuicję i Louisa, którzy nawet nie wiedzieli, jak śpiewam, a wróżyli mi, że będę kiedyś sławny. O, właśnie, Louis. Napisałem do niego po castingu. Udało mu się. Gdy dostałem wiadomość od niego tak się ucieszyłem, że wyszedłem na balkon i skakałem jak dzieciak, śmiejąc się przy tym głośno. Powiedziałem wszystko mamie i również się ucieszyła, nawet zaproponowała, żebym go kiedyś przyprowadził, na co tylko przytaknąłem.
   Elena podśpiewywała piosenką, która akurat leciała w radiu stukając do rytmu palcami o kierownicę.
- Harry, będę po ciebie o dwudziestej, pasuje ci?
- Tak, jak najbardziej - posłałem jej ciepły uśmiech.
*  *  *
   Mój wzrok zatrzymał się na Simonie, odetchnąłem po skończonym występie i zszedłem ze sceny. Czułem się bardzo dziwnie, byłem tak jakby sparaliżowany. Usiadłem pod ścianą i schowałem twarz w dłoniach i czekałem na coś, czego się nie spodziewałem. Korytarzem szedł Lou. Miał mieć teraz występ.
- Powodzenia Loueh - uśmiechnąłem się.
   Uniósł swoje kciuki do góry i zaśmiał się cicho. Moje serce automatycznie zaczęło szybciej bić. W pewnym momencie bałem się, że dziwnym sposobem wyskoczy mi z klatki piersiowej. Podniosłem się i podążyłem w kierunku grupki osób, których niedawno poznałem. Od razu zaczęli mnie o wszystko wypytywać, a ja zaspokoiłem ich ciekawość.
   Po dzisiejszych "warsztatach" byłem tak wykończony, że tylko zdążyłem zdjąć buty i położyć się do łóżka. Dużo myślałem o Tomlinsonie i o mojej reakcji na niego. Nie od dziś wiedziałem, że nie do końca jestem "normalny", jak to mówią inni, ale, że to akurat na niego padło. Na wzór na przyjaciela, a z przyjaciółmi lepiej nie próbować. Chociaż... I tak zasnąłem w obawie przed jutrzejszym dniem,  uczuciem do chłopaka, którego co ledwo poznałem i  przed samym sobą.

"What doesn't kill you, makes you stronger"

*  *  *
   Ten cały choreograf wymyślił jakiś układ wzięty z kosmosu. " obrót w lewo, ziemia, góra... ręce wyżej!". Tym sposobem chyba zamiast wokalistą zostanę baletnicą. Oh, przepraszam, tancerzem wyspecjalizowanym w stylu klasycznym. Może jeszcze frytki z ketchupem do tego? 
   W oczy rzucił mi się chłopak o ciemniejszej karnacji. Przed samym pokazem przed sędziami poszedł za kulisy. Było to dziwne, bo wszyscy już byli na scenie. Nawet chciałem po niego pójść, ale Pan Choreograf puścił muzykę.
- Stop! Gdzie jest Zain? - przerwał Cowell przeglądając formularze. 
   Ta sytuacja z boku wydawała się komiczna. Na słowa Simona każdy bez wyjątku zaczął się rozglądać. Poszli za kulisy, po chwili wracając z tym chłopakiem. Wydawał się być spięty i trochę zdezorientowany. Muzyka znów poleciała z głośników. Wykonałem układ jak najlepiej mogłem, ale pod koniec zapomniałem kilku ruchów. Zacząłem improwizować, ale po chwili melodia się skończyła i sędziowie podziękowali nam oraz zaprosili zespoły. 
   Poszliśmy jedną gromadą śmiejąc się na szeroki korytarz. Aiden chwycił swoją gitarę. Wszyscy śpiewaliśmy Valerie, jakbyśmy byli jedną wielką rodziną, zespołem. Dziś miały być wyniki. Kto przechodzi dalej do domów jurorów.
soundtrack 2
   Czas spędzony z kumplami tak szybko minął. Chwila szczerości, kto dostał tą szansę, a kto spieprzył po linii. Wchodziliśmy po schodkach na scenę i ustawiliśmy się w rzędzie. Dziewczyny i zespoły już mieli to za sobą. Czułem się, jakbym padł ofiarą Kuby Rozpruwacza, który wyrwał mi wszystkie wnętrzności i wypchał brzuch watą, zaszył i postawił na miejscu Harrego Styles'a. Moje dłonie drżały, a kolana lekko się uginały. Obok mnie stał ten blondyn, którego widziałem pierwszego dnia z gitarą. Uśmiechnąłem się na wspomnienie gdy śpiewał z taką pasją, że aż chciało się go oglądać. 
- Pierwszą osobą, która przechodzi do Judges Houses jest... - Cowell patrzył na uczestników od prawej do lewej strony -  jest... John Wilding.
   W sumie moja nadzieja jeszcze nie umarła, ale miałem taki malutki zawód, że to nie byłem ja. Tak po prostu. Wiedziałem wcześniej, że tak nie będzie, ale jednak po cichu o tym marzyłem.
- Nicolo Festa - powiedziała Nicole i uniosła kąciki ust do góry widząc szczęście 21 latka.
- Paije Richardson.
   Czułem, jakbym nie był sobą i oglądał to wielkie show jako osoba trzecia. 
- Aiden Grimshaw.
   Klepnąłem chłopaka stojącego po mojej prawej stronie i lekko się uśmiechnąłem. Jednak gdy wyszedł posmutniałem. A jak mnie nie wyczytają?
- Marlon McKenzie... Karl Brown... 
   Nie no, do cholery... Ja nie mogę. Jeszcze tylko parę osób. Dłonie drżały mi jeszcze bardziej, a do oczu zaczęły napływać łzy. 
- Matt Cardle.
   Może teraz przyjdzie kolej na mnie?
- Ostatnim uczestnikiem będzie... - zacisnąłem wargi i spojrzałem w dół - Tom Richards.
   Stałem tak nie wiedząc za bardzo co zrobić. Marzenia prysły jak bańka mydlana. Szczerze, to nie mogłem uwierzyć i nie chciałem, w to, że wracam do domu, szkoły i pracy. Po tym wszystkim, ile energii włożyłem w przygotowania, próby. Zawiodłem się na sobie, nie byłem wystarczająco dobry. Nie! Dlaczego ja się łudziłem, że zostanę kiedyś wokalistą ? Jestem za bardzo naiwny. Jak mogłem uwierzyć wszystkim tym ludziom, którzy mówili, że mam świetny głos. Jak mogłem całym sobą się poświęcać tylko po to, aby dowiedzieć się, że jednak to była pomyłka, że wcale się nie nadawałem. Nawet nie poczułem, gdy po policzkach zaczęły mi spływać łzy. Otarłem je czapką i opuściłem to miejsce, za którym będę tak bardzo tęsknić.
   Po chwili jednak dostaliśmy "Ważne ogłoszenie". Jest jeszcze dziewięć miejsc. Serce mi podskoczyło, chwilowy przypływ nadziei.  Mężczyzna stanął naprzeciwko nas i czytał z listy.
- Zain Malik, Liam Payne, Harry Styles - zachłysnąłem się powietrzem, wytrzeszczyłem oczy i schowałem twarz w dłoniach modląc się, aby to nie był tylko sen - Niall Horan I Louis Tomlinson. Chodźcie za mną w tą stronę.
   Ukradkiem spojrzałem na pozostałych chłopaków. Byli w takim samym stanie co ja. 
- Hello...  - zaczęła Nicole
- Hi - odpowiedzieliśmy my i cztery dziewczyny, które chyba też właśnie dostają swoją drugą szansę.
- Dziękuję wam bardzo, za to, że wróciliście. Było bardzo trudno odrzucić was kojarząc wasze twarze z castingów. Myśleliśmy o tym, że jesteście wspaniali. Jesteście za bardzo utalentowani, żeby tak was wypuścić. Mamy dobry pomysł. Utworzymy dwie nowe grupy...
   Usłyszałem szloch jakiejś dziewczyny. Przykucnąłem uświadamiając co się właśnie stało, pozostali chłopcy skakali, darli się i machali ramionami w tym samym czasie. Co wyglądało jakby wypuszczono jakieś szalone małpy.
- Pamiętajcie, musicie pracować dziesięć, dwanaście, czternaście godzin na dobę. Każdego dnia. 
   Przytuliliśmy się w piątkę już jako zespół. Łączy nas jeden cel, jedno marzenie i będziemy do niego dążyć.  *  *  *
No więc, nie jestem zadowolona z rozdziału, ale lepiej chyba nie mam siły napisać ;d więc... proszę o opinię czy się podoba, czy nie ^^   

czwartek, 25 lipca 2013

SPAM !!!

TAK TO JEST SPAM, TAK NIE MAM ZA GROSZ TAKTU, TAK JESTEM PIERDOLNIĘTA. ZAŁOŻYŁAM NOWEGO BLOGA I ROZKAZUJĘ WAM TAM WEJŚĆ CZY TEGO CHCECIE CZY NIE. WIEM, ŻE PISZĘ Z CAPS LOCKIEM.
http://1d-aka-rozpierdaling-na-szybko.blogspot.com/ (adresu możenie mi gratulować w komentarzach)
ADIOS  !!!

poniedziałek, 22 lipca 2013

1. What didn't kill me It never made me it stronger at all. (DLMG)

Od dzisiaj mojego Larry'ego nazywam Don't Let Me Go.
Na marginesie tak się wzięłam za pisanie tego rozdziału, że popijam na zmianę herbatę i wodę (facepalm). Weryfikacja przed napisaniem komentarzy wyłączona :) Best Song Ever- best song ever
 Enjoy!
***
   Ten dzień może odmienić moje życie.

   Siedziałem w kuchni lekko opierając się o blat stołu. Czułem jak w moim wnętrzu coś mi się skręca, brzuch mi burczał, ale nic nie mogłem przełknąć.
- Kochanie, może zjedz coś jednak? - widząc moją minę dodała - Ej, Maluchu, wszystko dobrze pójdzie, uwierz mi. Widziałam, że sumiennie się przygotowywałeś, a do tego jesteś bardzo utalentowany, skromny, przystojny, masz piękny uśmiech i cudowny charakter. Jeżeli się nie uda, to trudno, spróbujemy jeszcze raz, wiem, że dasz z siebie wszystko. A my będziemy za ciebie trzymać kciuki.
- Dziękuję - powiedziałem cicho, podszedłem do niej i przytuliłem, kompletnie jak dziecko.
  W odpowiedzi zmierzwiła mi włosy i odesłała do pokoju, abym się przebrał. Nie nosiłem wyszukanych ciuchów, wolałem założyć spodnie w odcieniu czekolady, biały t-shirt i szary rozpinany sweter. Umyłem zęby i po raz ostatni prześpiewałem pierwszą zwrotkę Isn't She Lovely i czekałem na mamę, i siostrę na dworze.
   Położyłem dłonie na masce samochodu i poczułem, jak moje nogi uginają się.Oddech stał się płytszy niż zwykle, a oczy w jednej, krótkiej chwili stały się nieobecne. Uważam, że ten cały X-Factor to nie jest dobry pomysł. W myślach stanął mi obraz sceny, jak publiczność po zakończeniu mojego występu wstrzymuje oddech, a sędziowie z podkówkami na ustach mówią trzy razy "nie". Po powrocie do szkoły ludzie by mnie obgadywali za plecami, moje życie legło by w gruzach. Usiadłem na betonie opierając się o drzwi samochodu. Powieki co chwila mi się zamykały i co chwila je otwierałem, aby nie stracić kontaktu.
-Na pewno wszystko dobrze? Harry? - tym razem to siostra zaczęła się niespodziewanie troszczyć o mój stan zdrowia.
   Kiwnąłem głową i wziąłem łyk wody, którą wcześniej Gemma wyjęła z torebki. Ściana, która oddzielała mnie od świata powoli zaczęła zanikać. Mój wzrok powoli się wyostrzał, wielkie barwne plamy nabrały określonych kształtów, okazało się, że nawet istnieje coś takiego, jak światłocień.
   Wsiedliśmy do samochodu. Podczas podróży miałem słuchawki w uszach, aby choć na chwilę uciec przed tremą i zatopić się we własnym, wyimaginowanym i perfekcyjnym świecie. Wiedziałem, że nikt nie może być idealny, ale miałem taką cichą nadzieję, że wypadnę świetnie, będę solowym artystą, zdobędę miliony fanów oraz sporą sumkę na koncie, taki dobry start w dorosłym życiu. Miałem tylko szesnaście wiosen za sobą, ale byłem na tyle dojrzały, że w wieku osiemnastu lat miałem zamiar się wyprowadzić, później dostać na dobrą uczelnię, rozkręcić biznes i cieszyć się forsą, ale... No tak, było jedno ale. Niektórzy ludzie twierdzili, że Bozia talentu mi nie szkodziła,  a ja na prawdę kochałem śpiewać. Zawsze i wszędzie. Jak byłem w pracy, w szkole, w domu, pod prysznicem, w parku... wszędzie, gdzie tylko mogłem. Anne zauważyła, jak całym sobą pokazywałem swoje emocje, zgłosiła mnie do znanego programu łapiącego talenty. Wtedy entuzjazm, a teraz rozpacz. Ha! To ciekawe, zawsze chciałem byś wokalistą, a głupi stres ma mi przeszkodzić? W dupę z tym...
   Krajobraz za oknem co chwila się zmieniał, a moje ciało opanował luz. Wypuściłem wodze mojej wyobraźni.

   Promienie porannego słońca przebijały zasłonki, całkowicie rozświetlając spore, puste pomieszczenie o kremowych ścianach. W centrum stał imponujących rozmiarów fortepian. W pokoju czuć było nutkę bzu, która sprawiała, że powietrze zdawało się lekkie i słodkie. Z każdym krokiem podłoga trzeszczała, była stara, ale dopełniała całość. 
      Na stołku siedział chłopak. Miał może z osiemnaście, dziewiętnaście lat. Jego szczupłe palce przemieszczały się po biało-czarnej klawiaturze. On nie tylko grał, a również pokazywał całym sobą, całą duszą, przesłanie piosenki. Wraz z mocniejszymi uderzeniami lekko przechylał się do przodu, aby później znowu usiąść wyprostowany i z przypływem lekkości, i delikatności dźwięków przekrzywiał ciało w rytm historii swojego życia.
      Czas zdawał się nie istnieć tylko ta melodia. 

- Gemma, pójdź z Harrym do punktu z informacjami, a ja tylko zaparkuję i zaraz do was dojdę - szczerze mówiąc to tylko dlatego wyrwałem się z zamyśleń, bo usłyszałem swoje imię, ale posłusznie wyszedłem wraz z siostrą z samochodu.
   Przed budynkiem stały ogromne tłumy ludzi. I jak ja tu mam chociażby przejść przez casting? Na pewno tu są bardzo utalentowani ludzie, np. załóżmy, że jakaś dziewczyna, która  uczy się śpiewać od ósmego roku życia i nadszedł jej moment sławy? albo jakiś chłopak z niezwykłym talentem, oh, na pewno nie jednego takiego znajdę. To był zły pomysł. Od razu w oczy rzucił mi się blondyn, który siedział sobie nieopodal z gitarą i grupką znajomych, widać było, że w grę wkładał całe swoje serce. Mimowolnie się uśmiechnąłem, uwielbiałem takich ludzi, którzy kochają to co robią i zawsze próbują jak najlepiej  wykonać swoją pracę. Za nim siedział nieco skulony szatyn.
   Gemm pociągnęła mnie za łokieć, abym się pospieszył, bo jak jestem w nowym miejscu, mam w zwyczaju najpierw dobrze się rozejrzeć, co się łączy z "idę wtedy wolniej, a głowa obraca się w różne strony". Zaszliśmy do takiego, hmm, jakby biurka, gdzie siedziały dwie panie i rozdawały numerki i informowały gdzie jest co, itp. kobieta o szarych oczach i ładnych blond włosach posłała mi uśmiech.
- Daj z siebie wszystko - spojrzała w papiery - Harry.
- Mówi to pani do każdego ? - zaśmiałem się.
- Nie, wyłapuję osoby, które się wyróżniają i mają według mnie sporą szansę na wygranie, choć nawet nie wiem jak śpiewasz, ale to taka... kobieca intuicja.
   Lekko się zarumieniłem i przybiłem piątkę z panią Mrs. Intuicja. Uśmiech nie schodził mi z twarzy, więc poszedłem się rozejrzeć, gdzie mam czekać, na swoją kolej. Usiadłem z mamą i siostrą w grupce osób, którzy zaczęli się rozśpiewywać, robili ćwiczenia na dykcję i powtarzali tekst piosenki, którą przygotowali.
-Harry, chcesz coś do picia? Mamo, a ty? Idę do takiego małego sklepiku, niedaleko tam gdzieś widziałam - wskazała gdzieś dłonią - Harry, wody, nie? - kiwnąłem głową - to wezmę dwie butelki, bo chyba dłużej tu będziemy.
   A ja rozmyślałem nad życiem, gapiąc się w bliżej nieokreślonym kierunku. Przy sporym drzewie zebrało się stadko gołębi dziobiąc kawałki kanapek, ciastek, bułek. Wszystko co młodsi im rzucali. W pewnym momencie moja siostra z bananem na twarzy przyszła z napojami i usiadła obok mnie, poklepała mnie po plecach, i wręczyła mi jedną. Bez zastanowienia od razu wziąłem dwa - trzy łyki i głęboko oddychałem. Obok mnie stała dziewczyna z gitarą, prawdopodobnie zabierała się do ćwiczeń.
- Hej, czy mogę się z tobą rozśpiewać? Z gitarą będzie łatwiej - zagadałem, a ona wygięła usta w uśmiechu i kiwnęła głową.
   Na początek grała dźwięki na drugiej strunie jadąc od piątego progu w dół i następnie w górę, trafialiśmy w dźwięki. Później razem ścigaliśmy się kto szybciej i dokładniej powie łamaniec językowy, z czego mieliśmy niezły ubaw. Nawet Anne się z nas śmiała.A ja nawet nie znałem jej imienia, a już uważałem ją za osobę, która mogłaby być moją przyjaciółką, a poza tym miała świetny głos. Zaśpiewała mi wybraniu przez siebie wybrany utwór i było to Listen - Beyonce. I świetnie śpiewała pod względem technicznym. Zorientowałem się, że już całą butelką wody wypiłem. Kwestią czasu było tylko, kiedy będę musiał lecieć do toalety. I jak przewidziałem tak się stało. Rzucając krótkie "zaraz wracam" poszedłem w stronę czerwonych drzwi. Pospiesznie je otworzyłem.
- Oops!* - wymsknęło mi się i zilustrowałem wzrokiem ofiarę mojego pośpiechu.
  Miał brązowe włosy i piękny uśmiech, to był chłopak, którego sobie wyobraziłem podczas jazdy samochodem. Moje oczy otworzyły się jeszcze bardziej, przyłożyłem dłoń do ust stojąc nieruchomo.
- Hi!** - zaśmiał się przyjaźnie z mojej miny.
   Przeprosiłem go na chwilę i poszedłem załatwić swoją potrzebę, gdy  wracałem On tam nadal stał.
- Jak masz na imię? - nigdy czegoś takiego nie czułem, tak jakby motyle w brzuchu.
- Harry,  a ty? Na casting przyszedłeś? - jakie głupie pytanie, tym bardziej, że numerek miał już przyklejony do bluzki. 
- Jestem Louis, i tak, na casting, a z resztą chyba się domyśliłeś, że nie zawędrowałem tu, aby ryby połowić - zaśmiałem się, na co on dodał - a dałbyś mi swój autograf?
   Na moje policzki wdały się dwa czerwone buraki, czy on sobie żartuje? Sądząc po jego mimice i ruchach pytał na poważnie, ale to nie możliwe. Ja nigdy nikomu jeszcze autografu nie dałem. Ba, nawet nikt mnie o niego nie prosił. Wyjął z torby, notatnik i długopis, i podał mi.

Harry xx

   Za to ja poprosiłem go o wspólne zdjęcie i jego numer telefonu. Obiecaliśmy sobie, że po castingu się kiedyś spotkamy. 
- Powodzenia, Curly - powiedział i poczochrał mi włosy, na co ja zrobiłem dosłownie to samo z nim, a on zachichotał i odszedł w tłum.
   Louis... Louis ... Loueh... Lou... 
   Gdy znalazłem moją mamę, zauważyłem, że już góra dziesięć minut, więc stanąłem przy niej i robiłem ćwiczenia oddechowe.
- Harry, ale czerwony jesteś, długo cię nie było, co w tej łazience się działo? - śmiała się ze mnie, na co opowiedziałem jej o moim nowym znajomym, o autografie i planowanym spotkaniu. 
*  *  * 
   To jest mój moment. Przeszedłem przez drzwi i stanąłem przed trójką sędziów. Stres ze mnie uleciał. Wykrzywiłem usta w uśmiechu.
- Hello, I'm Harry Styles.

* - odniesienie do tatuażu Lou
** - odniesienie do tatuażu Hazzy
Więc rozdział 1 gotowy, jeśli będą błędy lub powtórzenia to przepraszam (atakujcie szpadlami), ale nawet już mi się nie chce sprawdzać. Według mnie beznadziejnie mi poszło od środka do końca, ale dupa. Lepiej nie zrobię. Jestem za leniwa xd Dzisiaj od 19.10 bijemy rekordy BSE.  Umrę... Zgon na miejscu... Zatrzymanie akcji serca. Jeszcze 4 h....  Nowy rozdział ehh.... pewno za tydzień albo później, jeszcze nie wiem. Zależy od tego ile komentów dostanę ^^ No więc Let's go!
 

TO JUŻ DZIŚ !!!

YEAH !!!
Już za niecałe 9 godzin zobaczymy ten cholernie popierdolony teledysk !!!




Pamiętajcie, że mamy zamiar pobić rekord !!! Directioners potrafią. Ja w nas wierze. 
Do notki :)

niedziela, 21 lipca 2013

NieLarry ,,Same mistakes"

Napisałam prolog do drugiego pierwszego opowiadania ^.^ 
Napisałabym, że ,,Po pierwsze-Kasi wstęp wzbroniony'', ale sobie odpuszczę. 
Proszę, jeżeli ktoś to czyta to komentujcie i opieprzajcie mnie za złą interpunkcje, ortografię, ciągłe powtórzenia itp. Zapraszam :)

~~~

piosenka

20 sierpnia 2012r
    -Zaczekaj! - zawołał chłopak rozpaczliwym głosem. Dziewczyna, którą właśnie gonił gwałtownie stanęła, po czym odwróciła się do bruneta.
-Czekałam... Czekałam każdego dnia na jakikolwiek znak życia !!! Sms'a, telefon, a nawet na tego pieprzonego maila, których nienawidzę !!! Jednak zobaczyłam jedynie jakiś durny program plotkarski, w którym pokazują twoje zdjęcia gdy obściskujesz się z jakąś cycatą blondyną. Ja już tak nie mogę Louis... Już nie. -brunetka po raz ostatni spojrzała na miłość swojego życia po czym uciekła. 
    Zatrzymała się dopiero na starej, już dawno zamkniętej stacji kolejowej na wybrzeżach Londynu. Stacja ta była kiedyś jej ulubionym miejscem do przemyśleń i wszelkich głupot, które ciągle robiła z przyjaciółmi. Dziewczyna pamiętała jeszcze czasy kiedy to miejsce było otwarte, kiedy pociągi jeździły tam co chwilę. Może i miała wtedy mniej więcej pięć lat, ale takie rzeczy zawszę miała zachowane pamięci*. Niebieskooka usiadła na torach i rozpłakała się z bezsilności, a wtedy tak jak to w jej zajebiście cudownym życiu bywa zaczął padać deszcz. I pomyśleć, że ten cały sajgon zaczął się tak cukierkowo. Zacznijmy od początku tego pojebanego The Muppet Show...

~~~

*To jest strasznie chujowo ujęte w słowa. Możecie mi za to wpieprzyć mentalnie patelnią.

Nie wiem czy compicated pasuję do tego prologu, ale ja osobiście lubię tą piosenkę i wydaję mi się, że nawet jest dobrze wpasowana. Liczę na waszą szczerą opinię i opierdoling w komentarzach za całokształt. 


poniedziałek, 15 lipca 2013

Fakty


Niall: Chcecie usłyszeć best song ever? 
Directioners: *piski* 
Niall: Okey, no to teraz Kiss You
  1. Chłopaki zgadzają się że Zayn robi najlepszy Amerykański akcent ale Niall najlepiej naśladuję Valley Girl.
  2. Louis uważa, że ma babski tyłek. ( Hahahahahahahaha tak)
  3. Liam kupił Niallowi na jego 18 urodziny figurę Baracka Obamy w naturalnych rozmiarach.
  4. Chłopcy zawsze chowają się w dziwnych miejscach, a następnie wyskakują i straszą biednego Harrego, którego łatwo wystraszyć. (Ojoj. Bidny Hazza)
  5. Harry lubi dziewczyny z dobrym apetytem. ( Widzisz Kaś ? Trzeba wpierdalać !!! )
  6. Raz podczas koncertu ktoś wrzucił na scenę różowe, futrzane kajdanki. Harry podniósł je i pokazał Louis'owi który powiedział: później. (Meremeremere Larry)
  7. Kiedyś Louis wrzucił Harry'emu do kieszeni w spodniach niewykorzystaną cenę z kodem żeby włączył się alarm gdy będzie wychodził ze sklepu.
  8. Niall nie może robić zakupów w supermarkecie bo zawsze kupuje za dużo jedzenia.    
  9. Gdy Louis był mały chciał utopić swoje rybki. (... Gratulacje mężu)
  10. Niall kiedyś był przebrany za teletubisia (Po) (nie pamiętam kiedy dokładnie)
  11. Zayn pierwszy raz całował się w wieku 8 lat (bad boy)
  12. Kiedy Liam zamówił w McDonaldzie 10 nuggetsów i dostał 11 to jednego oddał. ( nie jestem pewna czy to prawda)
  13. Podczas nagrywania teledysku do WMYB Louis jechał samochodem i zatrzymała ich policja. Jechali za wolno.
  14. Numer Harry'ego w x factorze to 165998, Niall 232677, Liam 61898, Zayn 165616, Lou 155204
To tyle na razie, bo nie chcę mi się w wakacje myśleć.
Pozdrowienia, Kagoda








sobota, 6 lipca 2013

Prolog - DLMG

Po pierwsze - Jagodzie wstęp wzbroniony.
Po drugie właśnie stworzyłam prolog. Nie wiem czy dam radę skończyć, bo ja lubię zaczynać, zostawiać i rozpoczynać nowe, więc jak coś, jeżeli będziecie chcieli czytać te wypociny, to krzyczcie na mnie i w ogóle... Nie obrażę się. Ewentualnie mogę pogryźć, ale to już na marginesie. Przepraszam, jeżeli coś będzie nie zrozumiałe, wtedy pytajcie na tt albo tu, jak wam wygodniej... Dobra, przechodzimy do konkretów.
***
piosenka

   Nie wiedziałem wielu rzeczy, zrobiłem masę błędów, ale spełniłem marzenia, osiągnąłem cele, które sobie wyznaczyłem, gdy ciekaw świata robiłem młodzieńcze doświadczenia.
   Dużo eksperymentowałem, sporo moich tez się zgadzało, a jeszcze więcej nie miało racji bytu. Niczego nie żałuję. Dzięki temu poznałem osobę, bez której nie mogę żyć, która oddałaby za mnie życie. Tak, zrobiłaby to bez zastanowienia...
Z początku było idealnie, ale coś musiało to zepsuć. 
   Marzenia się spełniają, ale gdy wszystko jest na dobrej drodze przestajesz czegokolwiek pragnąć i wszystko się wali niczym domek z kart, a śmierć ciekawie zagląda przez okno szukając choćby jednej rysy na gładkim szkle, aby znaleźć okazję do rozbicia szyby na malutkie kawałeczki. 
   Wiedziałem, gdy coś cię gryzło albo kiedy próbowałeś skłamać, działało to we dwie strony. Nie doceniłem tego na czas, byłem zaślepiony i nie zauważyłem, że popełniłem największy błąd swojego życia. Jest już za późno.

"And Everything Has Changed"
   ***
Krótki, ale mniej więcej o ten efekt mi chodziło. Enjoy!